A może Kolej?
#1
Napisano 07 czerwiec 2007 - 17:58
#2
Napisano 16 sierpień 2007 - 19:10
Odkąd PKP podzieliła się, wzrosły trudności finansowe podzielonych spółek z braku np zamówień na nowe tory. Wiele lokalnych odcinków jest zastąpionych komunikacją drogową. CHyba najlepiej ma się PKP-Cargo. A miałaby jeszcze lepiej gdyby zainwestowała w tranzytowy transport TIR-ów. Wzdłuż drogi od granicy z Litwą do Białegostoku (przez Augustów) jest droga kolejowa, którą kolej mogłaby wozić TIR-y. No ale.... spadnie sprzedaż paliwa. Na razie kole osobowa ma sens na dalsze odcinki. Nawet komunikatywność się poprawia. Nie znam opini niepełnosprawnych na temat podróży koleją.
Do zobaczenia w pociągu
#3
Napisano 12 czerwiec 2016 - 14:31
Szkoda, że spóźniłem się o.... dziewięć lat z rejestracją w tym portalu. Przede wszystkim, przez ćwierć wieku polska kolej obróciła się w ruinę a jej stan jest "agonalny". Pozostały już tylko fotografie i wspomnienia.
Użytkownik kuba edytował ten post 13 czerwiec 2016 - 12:30
Poprawa stylu wypowiedzi - skrócono odstępy
#4 Gość_kuba_*
Napisano 13 czerwiec 2016 - 14:24
Pytanie co rozumiesz przez "agonię"... Bo na nią składa się wiele czynników, w tym wizja Państwa jaki ten transport ma być i jak potem ma być realizowana w praktyce polityka dbania o zabytki związane z kolejnictwem. Bo z jednej strony, kolej się modernizuje - wymieniając tabor, remontując torowiska czy dworce, ale też co chwilę słychać, że likwidują taką czy inną instytucję związaną z kolejnictwem (Muzeum Kolejnictwa z ul. Towarowej w Wa-wie czy Parowozowni w Wolsztynie). Ostatnio działalność Muzeum Techniki stanęła pod znakiem zapytania. I jeśli nie znajdą się rządowe pieniądze i to muzeum będzie trzeba zamknąć na kłódki.
#5
Napisano 07 sierpień 2016 - 12:51
Witam serdecznie szacowne grono użytkowników
Co do PKP to oczywiście można narzekać ale można także spojrzeć na temat kolei żelaznej z innej strony. Możemy przecież podjąć dyskusję na temat super szybkich kolei we Francji (TGV) czy też pociągów poruszających się na poduszce magnetycznej w Japonii (Mag Lev). Trochę optymizmu. Niech pasja weźmie górę nad polskie realia
#6
Napisano 01 luty 2017 - 19:20
Dlatego ja najchętniej podróżuje sobie wirtualnie symulatorem Trainz a kiedyś nasłuchiwałem częstotliwości kolejowych na skanerze Oprócz tego maniacko interesuje się historią polskich pociągów pancernych. Dzisiejsze PKP mnie za bardzo przygnębia.
Więc od czupryny do rozporka, niejeden diabeł we mnie siedzi.
#7
Napisano 17 marzec 2017 - 14:04
Pytanie co rozumiesz przez "agonię"... Bo na nią składa się wiele czynników, w tym wizja Państwa jaki ten transport ma być i jak potem ma być realizowana w praktyce polityka dbania o zabytki związane z kolejnictwem. Bo z jednej strony, kolej się modernizuje - wymieniając tabor, remontując torowiska czy dworce, ale też co chwilę słychać, że likwidują taką czy inną instytucję związaną z kolejnictwem (Muzeum Kolejnictwa z ul. Towarowej w Wa-wie czy Parowozowni w Wolsztynie). Ostatnio działalność Muzeum Techniki stanęła pod znakiem zapytania. I jeśli nie znajdą się rządowe pieniądze i to muzeum będzie trzeba zamknąć na kłódki.
Od blisko trzech dekad infrastruktura kolejowa planowo" i skutecznie zamienia się w gruzy ( obłąkańczo likwidowane stacje kolejowe , budynki , kasy biletowe , ławki na " martwych peronach " ) i szmelc zaś tabor to skansen złożony z konstrukcji projektowanych czterdzieści lat temu .
Na przykład jedna z lokomotyw elektrycznych zwana w kolejowym slangu " Byk " ; to konstrukcja pochodząca z 1969 roku .Nie lepiej zapewne jest z wagonami .
Obecnie , skład dalekobieżny - ( widok zaiste egzotyczny i rzadki ) - liczy AŻ C Z T E R Y wagony . Otóż zeszłego roku miałem zaszczyt doświadczyć niewymownego " luksusu i komfortu " podróżując w jednej z jogicznych asan ; pociągiem relacji Szczecin - Przemyśl na którego skład przypadały aż CZTERY rzeczone wyżej - wagony .
Jeszcze trochę a polscy pasażerowie będą zajmować miejsca na dachach i stopniach niczym w Pakistanie i w Bangladeszu .
Nie wiem tylko czy azjatyckie wagonowe WC są równie brudne , cuchnące i zawsze " zajęte " ...
Decydentami , włodarzami miast oraz kacykami wszelkiej maści od wielu lat bezmyślnie zapatrzonymi wyłącznie w budowę i tak beznadziejnej jakości dróg za sprawą tzw.TIR -ów zamieniających je w tory bobslejowe ; należałoby mocno potrząsnąć i przypomnieć , czym dla gospodarki każdego cywilizowanego kraju i jakim atutem jest sprawna kolej .
Nadto szczytem idiotyzmu i braku wyobraźni decydentów , był zakup " Pendolino " notabene nie wykorzystujące w pełni swych osiągów , o koszcie nie wspominając ; jakbyśmy nie mieli własnych rodzimych konstrukcji marki m.in. NEWAG czy PESA , które prezentują się imponująco i nie ustępują w niczym , włoskiemu wyrobowi .
Tymczasem dzięki SZEŚĆDZIESIĘCIU spółkom i drugim szcześćdziesięciu " podspółkom " w jakie zamieniono Polskie Koleje Państwowe ; pasażer to " towar " mający przynosić wyłącznie ZYSK ; " frajer " dokonujący cyrkowej woltyżerki by dotrzeć koleją np. z Krakowa do Piły albo z Jeleniej Góry do Suwałk .
A wolnej chwili w oczekiwaniu na cud (czytaj - na pociąg ), podróżny rodak może przysiąść na swej walizie bądź... bruku bowiem niejednokrotnie - na mniejszych stacjach - poczekalnie i kasy pozamykano bądź wyburzono . W słotny zaś dzień niech nie zapomina o spakowaniu namiotu bądź peleryny i ciepłego napoju na podorędziu.
#8 Gość_kuba_*
Napisano 27 marzec 2017 - 01:09
Z niczego to się nie wzięło. Można się spierać o kształt i metodę przeprowadzonych reform i wizji państwa przez ekipy postsolidarnościowe co do konkretnych inwestycji infrastrukturalnych. Przed 1989 r. mało kto patrzył na koszty funkcjonowania przedsiębiorstw - po prostu dana rzecz miała być i funkcjonować. Jakieś tam pieniądze na tzw. inwestycje się znajdowały, zaś elementem konserwującym ten stan było to, iż gros ludzi było skazanych na komunikacyjny monopol PKP jak i PKS.
Po przełomie, kiedy skończył się czas z kreatywną księgowością w Państwie i firmach, a zaczął czas realnych bilansów zysków i strat, szybko okazało się, że wiele linii czy to kolejowych czy to autobusowych stało się niedochodowych. Wiele tras kolejowych, czy to wąskotorowych (transport lokalny towarów lub ludzi) czy normalnotorowych, była podporządkowana okolicznym zakładom pracy i z chwilą, kiedy te zaczęły ograniczać produkcję, zwalniać ludzi oraz padać, automatycznie zmniejszała się liczba przewożonych towarów, pasażerów, co zamieniało się na likwidację połączeń oraz wykluczaniem komunikacyjnym określonych obszarów. Dodatkowym gwoździem do trumny takich połączeń było to, że niedoinwestowana kolej puszczała w trasy nieefektywny (kosztochłonny) tabor.
Kiedy dana linia kolejowa zostanie zamknięta, jest to tylko kwestia czasu, kiedy infrastruktura zamieni się w ruinę – budynki zostaną zdewastowane, sprzęt rozkradziony i sprzedany na złom. Wiele z nich ma ciekawą, nieraz zabytkową architekturę, w którą warto tchnąć nowe życie, tylko nie zawsze jest jakaś spójna wizja na zagospodarowywanie takich budowli – to wina samorządów jak i właściciela obiektów kolejowych – kolejnej spółki kolejowej zajmującej się zarządzaniem nieruchomościami. Pół biedy jeśli są w użytku zabytkowe dworce w większych aglomeracjach one prędzej czy później doczekają się renowacji, a los tych mniejszych będzie uzależniony od ich najemców. Jako ciekawostką może być przykład adaptacji dworca kolejowego w Rumii na Stację Kultury (biblioteka, pracownie domu kultury, itp.).
Dziś, pracodawcy wymagają m.in. dyspozycyjności, mobilności, której niestety nie potrafi zapewnić komunikacja publiczna - czy to kolej czy prywatny bus/autobus. W takich dziuplach jak moja, autobusy PKS czy szynobusy PKP dotowane przez gminę dowożą młodzież do szkoły i te nieliczne osoby, które nie posiadają własnego pojazdu, bądź nie dogadały się z sąsiadem by załapać się na tzw. „łepka”. Kursy takie policzyć można na palcach jednej ręki - dwa z rana, dwa po południu. Kiedy młodzież ma ferie lub wakacje, o komunikacji publicznej należy zapomnieć – żadna komunikacja nie jeździ i jest się wtedy skazanym na własne auto. Nie jest to już fanaberią posiadanie dwóch aut w rodzinie – taka po prostu jest konieczność bycia niezależnym. Z kolei samorządy raczej nie kwapią się do dopłacania do pustych autobusów czy pojedynczych pasażerów. Taka jest smutna rzeczywistość. Pytanie jakie się rodzi, to jaki model przyjąć na ten komunikacyjny biznes: czy komunikacja publiczna musi generować zysk, w ostateczności bilansować na zero, czy wiecznie być na minusie? Problem przy kalkulacji biletów jest taki, że w przypadku auta z gazem czy mało palącego diesla, nawet jednej osobie, bardziej opłaca się jechać własnym autem jak komunikacją publiczną. A im więcej chętnych tym taka wyprawa autem już jest sporym zyskiem i udogodnieniem - wszędzie jesteś w stanie dojechać i nie musisz się martwić, że jest się ograniczonym odjazdem pociągu czy autobusu. Nie mówiąc już o warunkach oczekiwania na połączenie.
Jeszcze trochę a polscy pasażerowie będą zajmować miejsca na dachach i stopniach niczym w Pakistanie i w Bangladeszu
Zapomniałeś o Indach. Tylko, że tam są długie składy - nie to co u nas Wiesz... tylko w okresie wakacji i gorącego lata, taka krajoznawcza przejażdżka przez pół Polski może być nawet przyjemna Wystawione ciało na działanie słońca i wiatru zanim dojedziesz nad morze - będzie lepiej opalone jak leżąc na plaży plackiem... Chyba, że będzie to nocna jazda - wtedy lipa z opalenizny. Za to w okresie ferii zimowych będzie to niezły obóz przetrwania - sami będą odpadać po drodze...
Otóż, zeszłego roku miałem zaszczyt doświadczyć niewymownego "luksusu i komfortu" podróżując w jednej z jogicznych asan; pociągiem relacji Szczecin – Przemyśl, na którego skład przypadały aż CZTERY rzeczone wyżej - wagony.
Ostatnio widziałem właśnie podobnej długości skład jadący ze Słupska do Przemyśla przez Szczecin – czyli wstąpił do piekieł po drodze było… Ten skład miał 5 wagonów – był wzbogacony o WARS Oczywiście jechało nim parę osób na krzyż… Teraz to raczej nie jest dziwne. Dziwne to w sezonie dawać taki skład – mając przecież system informatyczny sprzedaży biletów, przecież da się przewidzieć ile będzie pasażerów i pod to przygotować odpowiednią liczbę wagonów… Chyba, że tych wagonów po prostu brakuje…
Można dyskutować czy pompować kasę w inwestycje infrastrukturowe - drogowe, kolejowe itp. czy w tzw. socjal. Obecna ekipa postawiła na socjal. Dziś jest wkurzenie w moim regionie, bo mimo wcześniejszych zapewnień rządzących, spadła na daleki plan realizacyjny modernizacja drogowej S6 między Gdańskiem a Słupskiem. Część tej trasy ze Szczecina do Koszalina załapała się rzutem na taśmę. Mieszkańcy wkurzeni, przedsiębiorcy z regionu także, nie wspominając o kierowcach. Podobnie jest z wybudowaniem trzeciego toru dla niezależnego poruszania się trójmiejskiej SKM - żebyś nie stał w polu na mijance i czekał na jakiś opóźnione Pendolino, który ma pierwszeństwo na takiej trasie jak tu. Kłopot też w tym, że do tej pory projekty inwestycyjne na kolei jakoś nie miały szczęścia w realizacji. Z różnych względów. I tak jak z drogami, podobnie na kolei powinna być jakaś wizja rozwoju i wynikające z tego zakupy taboru, modernizacje linii, nowe inwestycje. Samo wybudowanie terminali za/rozładunkowych TIRy na wagony i centrów logistycznych nie załatwia sprawy. Do tego musi być niestety odpowiedniej jakości sieć torowisk, żeby nie było takich przypadków, że trasę pomiędzy centrami da się pokonać szybciej i bez większych problemów autem jak pociągiem. Jeśli to ma się ekonomicznie opłacać i mieć sens i dla kolei i dla firm transportowych, to musi być odwrotnie. Sama ekologia i bałagan na asfaltowych drogach nie wystarczy.
Oczywiście można się spierać czy zakup Pendolino był konieczny, tym bardziej, że żadnych tradycji i sukcesów w kolei wielkich prędkości nie mamy. O ile dobrze pamiętam – minister od zegarka;) uziemił projekt takich kolei na bliżej nieokreślony termin (niby do 2030 r.). Nie powiem, nowe Darty z Pesy czy Flirty z Newagu wyglądają nowocześnie i zbytnio nie odstają od średniej europejskiej. Ale to dopiero połowa sukcesu, bo na palcach jednej ręki można policzyć trasy, na których mogą rozwinąć prędkości powyżej 160 km/h.
Zbudowanie nowego od podstaw elektrowozu niestety trwa 2 – 3 lata. Projekt, konstrukcja, badania, homologacja. To oczywiście sporo kosztuje, zwłaszcza ostatnia pozycja, jeśli się marzy o podboju zagranicznych tras. O ile Dragon i Gryffin czy Gama Marathon są stosunkowo młodymi konstrukcjami, to jeszcze ich za dużo nie widzi się na trasach. Częściej to modernizowany po raz n-ty EU 07, EU 09, ET 22, ET 44.
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych