Skocz do zawartości

A- A A+
A A A A
Zdjęcie

Infantylność


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
18 odpowiedzi w tym temacie

#1 Paulla

Paulla

    Gawędziarz

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPipPip
  • 897 postów
  • Skąd:Gniezno

Napisano 25 czerwiec 2017 - 17:40

Od kilkunastu lat obserwuję osoby niepełnosprawne, zwłaszcza z MPD i takie mam wnioski z obserwacji, iż tę grupę cechuje szczególna infantylność. Dotyczy to nawet często tych osób, które są w normie intelektualnej i ukończyły studia. Zastanawiam się czy nie jest to wynikiem mamusinego albo tatusinego trzymania pod kloszem? Chętnie poznam Wasze zdanie.


Użytkownik Paulla edytował ten post 25 czerwiec 2017 - 17:46

  • 0
"Wszystkie niejasne pojęcia muszą upaść nim uczeń może nazwać siebie mistrzem..." Bruce Lee
"Trzeba mieć niemało odwagi, aby się ukazać takim jakim się jest naprawdę." Søren Aabye Kierkegaard

#2 Monia74

Monia74

    Narrator

  • Moderator
  • 1457 postów

Napisano 26 czerwiec 2017 - 19:53

Każdy ma inną psychikę, kształtowaną przez lata przez odmienne czynniki. Dawno temu obserwowałam to zjawisko wśród moich, już byłych w tej chwili, znajomych. Ja dojrzewałam, rozwijałam się, a oni stali ciągle w tym samym miejscu, więc stali się dla mnie nudni i nasze drogi się rozeszły. Być może niektórym jest tak wygodnie. Bycie ciągłym dzieckiem zwalnia od odpowiedzialności, nie trzeba podejmować ważkich decyzji, nawet tych dotyczących ich samych.

Jednak tym sposobem osoby, określane mianem „infantylnych”, same wpadają w pułapkę. Bo przecież w końcu, wcześniej lub później, nadejdzie czas kiedy będzie trzeba wziąć za siebie całkowitą odpowiedzialność, ogarnąć mnóstwo spraw, którymi do tej pory zajmowali się rodzice. Dramatem będzie, jeśli w takich momentach okaże się, że człowiek jest dużym, bezradnym dzieckiem.

 


  • 4

#3 __ANIOLEK__

__ANIOLEK__

    Orator

  • Super Moderator
  • 6287 postów
  • Skąd:home

Napisano 27 czerwiec 2017 - 11:00

Moim skromnym zdaniem, bardzo uproszczając sprawę, można powiedzieć, że infantylność to niezaradność życiowa, przerzucanie odpowiedzialności i wyborów na kogoś innego, zachowywanie się, obserwacja świata i rozumienie go jak dziecko. Można też pod to podciągnąć pejoratywne określenie szczerości i ufności... Oczywiście to nie załatwia całościowego określenia problemu, bo jest ono naprawdę złożone.. Można ukończyć tylko podstawówkę czy zawodówkę, można skończyć studia nawet z wyróżnieniem, czy dochrapać się tytułu profesora, a mimo to nadal będzie się w mniejszym bądź większym stopniu nieporadnym w jakiejś sferze życia…

To jest cały proces kształtowania się osobowości od dnia narodzin i ma na niego wpływ wiele czynników, przez co nie ma dwóch jednakowych przypadków - każdy jest indywidualny.

Mam świadomość, że taka miłość matczyna lub ojcowska może przejawiać się nadopiekuńczością i zbyt dużą kontrolą nad życiem człowieka już dorosłego oraz mogącego samodzielnie podejmować decyzje. Ale wszystko ma swoje granice i temu powinno się mówić stanowcze dość. „Zagłaskiwane na śmierć zwierze też może odgryźć palec”. Kiedyś samemu trzeba dojrzeć do zmian, coś zmienić w swoim życiu (popłynąć pod prąd a nie z prądem) i jak tylko się chce i ma możliwości, to jest to do wykonania. Nie można w tym przypadku zwalać winy, na któregoś z rodziców.

Bardzo ważną sprawą jest charakterność, charyzma, przebojowość, poczucie własnej wartości, godności, ambicji i wiary w siebie. Prawdą jest, że wiele osób niepełnosprawnych ma problem w tym obszarze. Być może to kwesta wcześniejszych doświadczeń wyniesionych z domu, a może po prostu strach przed odrzuceniem. Poza tym, nie oszukujmy się wygląd też ma znaczenie, bo od zawsze krąży porzekadło „Jak Cię widzą tak cię piszą”. Higiena i dbanie o siebie to podstawa. Są osoby niepełnosprawne po MPD (jak i z innymi schorzeniami), które bez pomocy drugiej osoby nie są wstanie nic koło siebie zrobić. Będąc zdanym na kogoś jest trudniej.

Jeszcze długo i daleko nam do krajów skandynawskich jak i dobrze rozwiniętych w pomoc socjalną, gdzie asystent osoby niepełnosprawnej przy osobie niepełnosprawnej, to obrazek powszedni. Ograniczenia fizyczne i sprzężone są w stanie uprzykrzyć życie. Nikogo to nie jest winą, że nie ma zdrowia i sił. Nawet w trudnych przypadkach ludzi potrafią cieszyć się z życia i czerpać radość z pasji, zainteresowań, czy z kontaktów z ludźmi. Pod warunkiem, że się chce.

W końcu każdy się czegoś boi i nie ma ludzi idealnych. Zawsze będę obstawała przy tym, iż rodzice są najlepszymi przyjaciółmi. Może dlatego, że ja wśród swoich mam bardzo duże oparcie. Wiele osób z MPD – pracuje, utrzymuje się, ma rodziny i żyje normalnie, a własnych rodziców zapraszają na niedzielny obiad. Uzdrowić atmosferę zawsze można i w każdej chwili, pod warunkiem, że obie strony chcą i potrafią iść na kompromis. Dlatego trudno mi zauważyć tutaj infantylność, bo zbyt złożony jest to problem. Na koniec coś najważniejszego – nastawienie do siebie i życia. Jeśli ciągle biadolimy i narzekamy, piętrzymy i węszymy wiecznie problemy, to niedziwny się potem, że ludzie Nas tak postrzegają. Bowiem postawa i podejście do wszystkich świadczy o danej osobie - ile od siebie dajesz - tyle w zamian dostajesz. Nic bez przyczyny się nie dzieje. Na postrzeganie nas przez innych – my sami pracujemy. Dlatego optymizm, nastawienie do życia są najważniejsze – moim zdaniem.

Pozdrawiam.


  • 2

"Stań twarzą zwróconą do słońca, a cień pozostanie za tobą". /Teresa Lipowska/

 

"Śmiech jest masażem dla brzucha! Uśmiech jest masażem dla serca!".

 

 


#4 Gość_michalina_*

Gość_michalina_*
  • Gość

Napisano 27 czerwiec 2017 - 17:17

Od kilkunastu lat obserwuję osoby niepełnosprawne, zwłaszcza z MPD i takie mam wnioski z obserwacji, iż tę grupę cechuje szczególna infantylność.

 

 

Wypowiem się krótko:

Infantylizm dotyka bez względu na schorzenie. Często jest wynikiem wycofania lub jakiegoś głębokiego urazu.

Moim zdaniem nie można etykietować ludzi. Po co to?

 

Wszystko można nabyć i wszystko można stracić, zarówno dojrzałość, jak i infantylizm.


  • 1

#5 marder

marder

    evil admin

  • Administrator
  • 3574 postów
  • Skąd:/home/marder

Napisano 28 czerwiec 2017 - 06:38

Dawno temu obserwowałam to zjawisko wśród moich, już byłych w tej chwili, znajomych.

Też znam (znałem, bo straciliśmy jakoś kontakt) jedną taką osobę.


  • 0

Nierozwiązywalność jest zawsze stanem przejściowym. 

 

Ziewanie, to cichy krzyk o kawę.


#6 Paulla

Paulla

    Gawędziarz

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPipPip
  • 897 postów
  • Skąd:Gniezno

Napisano 28 czerwiec 2017 - 17:38

Wypowiem się krótko:
Infantylizm dotyka bez względu na schorzenie. Często jest wynikiem wycofania lub jakiegoś głębokiego urazu.
Moim zdaniem nie można etykietować ludzi. Po co to?

Wszystko można nabyć i wszystko można stracić, zarówno dojrzałość, jak i infantylizm.

 
Infantylizm nabywa się niezmiernie rzadko. Jeżeli już go posiadamy to go mamy i tyle, a przez moje życie przewijają się setki ludzi i żaden z nich nie utracił dojrzałości wręcz przeciwnie. A część ludzi tych samych zaznaczam obserwuję już latami.  Nikt tu nikogo nie etykietuje, tylko się zastanawia czemu w wielu kwestiach tak jest. Dzięki za głosy w dyskusji.
  • 0
"Wszystkie niejasne pojęcia muszą upaść nim uczeń może nazwać siebie mistrzem..." Bruce Lee
"Trzeba mieć niemało odwagi, aby się ukazać takim jakim się jest naprawdę." Søren Aabye Kierkegaard

#7 Boginka

Boginka

    Sufler

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPip
  • 375 postów
  • Skąd:Warszawa

Napisano 02 lipiec 2017 - 17:05

Trochę zależy to od tego, co dokładnie rozumie się przez „infantylność” i „dojrzałość”. Ale tak ogólnie: w życiu większość rzeczy nabywa się poprzez powtarzanie (ćwiczenie). Czy to stabilność emocjonalną (poprzez konfrontowanie się z trudnymi sytuacjami), samodzielność, zaradność finansową, czy zdolność grania na gitarze. :)

Ukończenie studiów może nie mieć z tym dużo wspólnego – ja na studiach mieszkałam jeszcze w bardzo troskliwym domu rodzinnym, a to znaczy że obiad miałam zwykle ugotowany, lodówka napełniała się „sama”, nie znałam i nie płaciłam prawie żadnych rachunków związanych z mieszkaniem, itd. Nawet o wizycie lekarskiej i o tym, żebym wreszcie poszła spać miał mi kto przypomnieć. Oczywiste więc, że pewnych umiejętności sobie nie wyrabiałam.

 

Cześć z tego to nawet nie jest kwestia niepełnosprawności, tylko tego, że – jak nie ma konieczności – nie każdą z umiejętności potrzebnych do samodzielnego życia się rozwija, mieszkając z innymi. Znam kobiety, które same nigdy nie płacą rachunków za mieszkanie i mężczyzn, którzy nigdy nie gotują sobie obiadu (bo robi to np. druga połowa związku), na przykład.

 

Oczywiście może być tak, że bliscy aktywnie motywują do samodzielności. Ale ogólnie mam wrażenie, że nawet wtedy ją się najlepiej nabywa „na swoim”. Bo z jednej strony istnieje wtedy pewien przymus ogarnięcia się (jak ja tego nie zrobię, nikt nie zrobi tego za mnie), a z drugiej pełna wolność do trenowania takich rozwiązań, jakie konkretnej osobie pasują (np. swoją kawalerkę sprzątam na raty – co najmniej przez trzy dni pod rząd – co spotkałoby się z dezaprobatą mojego Ojca, bo „tak się nie robi” :)).

 

Biorąc od uwagę, że niepełnosprawni częściej dłużej pozostają pod opieką, jest to też czasem opieka strachliwa albo nadopiekuńcza (bo „dziecku” już się coś kiedyś stało – nieważnie, że „dziecko” ma teraz > 25 lat), mają statystycznie większe szanse na bycie „niewyćwiczonymi w życiu”. Prawdopodobnie tym bardziej, jeśli niepełnosprawność jest od urodzenia, a jednocześnie nie uniemożliwia samodzielności fizycznie (a tak jest przy niezbyt głębokim MPD).


  • 4

boginka (rzecz. mit.) – duch opiekuńczy lub wiedźma; jakże to ludzkie. :)


#8 Paulla

Paulla

    Gawędziarz

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPipPip
  • 897 postów
  • Skąd:Gniezno

Napisano 11 lipiec 2017 - 14:39

Hmmm ale infantylność to nie jest fakt, że ktoś nie umie gotować. Dla mnie ma ona duży związek z brakiem asertywności i własnego gustu, bo niby jak niepełnosprawny to po co ma się modnie ubierać itd... To brak też dojrzałości emocjonalnej. Ma ktoś 25 lat i porusza się na wózku- niby chce być dorosły, a płacze jak mamy nie widzi. 

Ja też mieszkam z rodzicami, ale z infantylnością to według mnie nie ma nic wspólnego, choć jest wiele jej wymiarów tego zagadnienia. I mnie też narazie rodzinka do pracy dowozi, bo nie mam jeszcze swojego prawka. Jednak: dokładam się do opłat, wszelkie sprawy urzędowe załatwiam sama - jak są bariery architektoniczne, to ktoś mi towarzyszy, ale to ja nawijam makaron na uszy, piję piweczko, jestem na imprezach itd. A spora część ON mówi, iż wózkowiczowi to nie wypada, ale co nie wypada żyć normalnie? Hmm a może to kurcze z zazdrości wynika, bo jak słyszę:

- a nie szkoda Ci czasu na studia?

- a po co Ci prawko?

- no wiesz wózkowiczka i masz czerwone włosy

- nie szkoda Ci marnować czasu na pracę

To po takich komunikatach od innych niepełnosprawnych nie dziwię się, że większość z nich ma depresję i mało znajomych. Wy też się spotykacie z takim podejściem?


Użytkownik Paulla edytował ten post 11 lipiec 2017 - 14:41

  • 0
"Wszystkie niejasne pojęcia muszą upaść nim uczeń może nazwać siebie mistrzem..." Bruce Lee
"Trzeba mieć niemało odwagi, aby się ukazać takim jakim się jest naprawdę." Søren Aabye Kierkegaard

#9 Monia74

Monia74

    Narrator

  • Moderator
  • 1457 postów

Napisano 11 lipiec 2017 - 19:38

- a nie szkoda Ci czasu na studia? - a po co Ci prawko? - no wiesz wózkowiczka i masz czerwone włosy - nie szkoda Ci marnować czasu na pracę

 

Rozumiem, że w tym czasie lepiej ślęczeć przed komputerem lub gapić się w telewizor??!!

Zeusie, widzisz i nie grzmisz :D :D


  • 0

#10 Paulla

Paulla

    Gawędziarz

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPipPip
  • 897 postów
  • Skąd:Gniezno

Napisano 11 lipiec 2017 - 21:34

Rozumiem, że w tym czasie lepiej ślęczeć przed komputerem lub gapić się w telewizor??!!

Zeusie, widzisz i nie grzmisz :D :D

No nie wiem właśnie. ja się cieszę, ze moi znajomi robią to, co lubią :) Kurczę!


  • 0
"Wszystkie niejasne pojęcia muszą upaść nim uczeń może nazwać siebie mistrzem..." Bruce Lee
"Trzeba mieć niemało odwagi, aby się ukazać takim jakim się jest naprawdę." Søren Aabye Kierkegaard

#11 Gość_michalina_*

Gość_michalina_*
  • Gość

Napisano 13 lipiec 2017 - 14:09

Trochę zależy to od tego, co dokładnie rozumie się przez „infantylność” i „dojrzałość”. Ale tak ogólnie: w życiu większość rzeczy nabywa się poprzez powtarzanie (ćwiczenie). Czy to stabilność emocjonalną (poprzez konfrontowanie się z trudnymi sytuacjami), samodzielność, zaradność finansową, czy zdolność grania na gitarze.

 

Uważam, że to trafny komentarz w temacie. 

Ty @Paula zawężasz to do schorzenia MPD, moim zdaniem niesłusznie. Ponadto piszesz:

 

 

Infantylizm nabywa się niezmiernie rzadko. Jeżeli już go posiadamy to go mamy i tyle

 

Nie podzielam Twojego zdania.

Z doświadczenia wiem, że można "wpaść" w  infantylizm po różnych dramatach życiowych, urazach itp.

Różnie działa psychika człowieka bez względu na schorzenie. Może nie każdy może z tego wyjść, ale nie bez znaczenia jest odpowiednie wsparcie i samozaparcie,

czyli motywacja by z tego wyjść.

 

Zauważyłam też, że co niektórym osobom taki stan odpowiada i nie chcą nic zmieniać.

A tak na koniec - w każdym z nas jest coś z dziecka :)


  • 1

#12 Monia74

Monia74

    Narrator

  • Moderator
  • 1457 postów

Napisano 14 lipiec 2017 - 18:31

Z doświadczenia wiem, że można "wpaść" w infantylizm po różnych dramatach życiowych, urazach itp.

 

Jeśli tak jest, jak piszesz, Michalino, to jest to przypadek dla psychologa lub psychiatry. Piszę to bardzo poważnie. Uciekanie w dziecięcą naiwność niczego nie rozwiązuje, a wręcz pogłębia problemy. Dorosłość, a co za tym idzie dojrzałość, to umiejętność radzenia sobie z trudnymi sytuacjami.


  • 0

#13 Gość_michalina_*

Gość_michalina_*
  • Gość

Napisano 14 lipiec 2017 - 20:32

Jeśli tak jest, jak piszesz, Michalino, to jest to przypadek dla psychologa lub psychiatry. Piszę to bardzo poważnie. Uciekanie w dziecięcą naiwność niczego nie rozwiązuje, a wręcz pogłębia problemy. Dorosłość, a co za tym idzie dojrzałość, to umiejętność radzenia sobie z trudnymi sytuacjami.

 

 

Jak zauważyłaś, tematem jest ogólnie - infantylizm - i na ten temat się wypowiadam. Masz rację, jest to poważna sprawa, dlatego napisałam:

 

 

Może nie każdy może z tego wyjść, ale nie bez znaczenia jest odpowiednie wsparcie i samozaparcie, czyli motywacja by z tego wyjść.


  • 0

#14 Boginka

Boginka

    Sufler

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPip
  • 375 postów
  • Skąd:Warszawa

Napisano 14 lipiec 2017 - 22:20

Hmmm ale infantylność to nie jest fakt, że ktoś nie umie gotować.

 

 

Ja użyłam tego przykładu, bo dla mnie dorosły człowiek, który nie umie ugotować sobie niczego (a fizycznie jest do tego zdolny) jest infantylny, bo stale deleguje pewien podstawowy element swojego dobrostanu na kogoś innego. I mówię to jako osoba, która gotować nauczyła się późno, a do dziś tego nie lubi. Z kolei mniej mnie na przykład obchodzi, czy ktoś się ubiera modnie, byle było w miarę stosownie do sytuacji. Różne priorytety co do „dorosłości” = różne rozumienie „infantylności”.

 

Co do przykładów, które podałaś:

 

Po pierwsze części niepełnosprawnych łatwo wpaść w rolę ofiary losu: „Taka biedna jesteś, tak dzielnie znosisz życie – nic więcej już nie musisz (bo zresztą i tak nic ci się nie uda)”. Pamiętam, jak pewna krewna twierdziła, że jestem „bardzo dzielna, że się wyprowadzam”, bo mogłabym powiedzieć bliskim, że „mają obowiązek się mną opiekować” i już. To było po śmierci jednego z moich rodziców i kontekst był taki, że wprawdzie jedno z nich nie żyje, ale mogłabym się uwiesić na tym drugim, skoro jestem ON. Zapytałam co będzie, jak drugi rodzic też umrze. „No to wtedy masz rodzeństwo”. A co gdyby rodzeństwu się coś stało albo nie mogło się mną opiekować? Cisza. Pamiętam też rozmowę, w której ktoś mi powiedział, że zazdrości mi MPD, bo mam „dobry powód, żeby nie pracować”.

 

Dla mnie jest oczywiste, że to ja odpowiadam za swoje życie – na innych ludziach mogę się oprzeć wedle potrzeby i możliwości, ale uwieszanie się na cudzej opiece dlatego, że mi „wolno” byłoby głupie, bo ta opieka może się kiedyś skończyć (a wtedy „moralne prawo” guzik mi da). Poza tym nicnierobienie jest nudne. Ale po takich komentarzach łatwo mi sobie wyobrazić, że gdybym miała inny charakter, niepełnosprawność dałaby mi niezłe alibi, żeby być cierpiętnicą. Zresztą może wystarczyłoby, żebym się urodziła w rodzinie, w której ktoś bardzo wierzyłby w takie pomysły i mi je od małego wmawiał, nawet z moim obecnym charakterem. Albo żebym miała wielkiego życiowego pecha i każdy wysiłek kończył się porażką. A wtedy może praca albo studia to byłaby „strata czasu”, bo „mam dobry powód”, żeby leżeć i cierpieć (a o poprawę losu nie ma co walczyć, bo „biednemu zawsze wiatr w oczy wieje”).

 

Są też ludzie sprawni, którym pasuje rola skrzywdzonej przez świat ofiary z „moralnym prawem” do czegośtam albo się do tej roli przyzwyczaili, nawet jeśli ich uwiera. Różnica jest taka, że oni muszą znaleźć inne alibi. Ale o to też nie tak trudno.

 

Po drugie niewykształcenie własnego gustu, czy przesadne przywiązanie do rodziców bywa konsekwencją właśnie tego, że się od nich nie oddzieliło, bo się weszło w rolę bezradnej ofiary. „Bez rodzica sobie przecież nie poradzę” i buch w płacz. Mówię to, jako ktoś, kto kiedyś ryczał w supermarkecie przed regałem z czajnikami, trochę na takiej zasadzie. Tyle, że u jednych ludzi to będzie jakiś epizod rozwojowy (bo chcą i mają jak z tego wyjść), a u innych utrwalona postawa. A u jeszcze innych może nie wystąpi nigdy.

 

Ale znów, to nie jest cecha wyłącznie niepełnosprawnych. U osób sprawnych rzadziej dochodzi do trwałego „uczepienia się” rodzica (chociaż to też możliwe), ale to nie jest jedyna osoba, której można się w życiu uczepić. Przypominają mi się na przykład kobiety pozostające w koszmarnych związkach (bo „bez mężczyzny sobie nie poradzę; niech nawet pije i bije, ale żeby jakiś był”). Albo ludzie, którzy nie potrafią powiedzieć nawet, który sok wolą, bo zawsze, wszystko wybiera za nich ktoś inny (na przykład żona).

 

I jeszcze a’propos motywacji takich pytań – ogólnie większość ludzi instynktownie woli, jak im inni potwierdzają światopogląd, a nie go kontestują. Ludzie ze skłonnością do narzekania wolą do rozmów towarzyskich innych narzekających, a optymiści optymistów. Jeśli zmusisz do takiej rozmowy intensywnego optymistę i pesymistę, prawdopodobnie skończy się to nienajlepiej. Jeśli ktoś reaguje tak, jak opisujesz, to mnie to wygląda po prostu na konflikt światopoglądowy. Twoje zachowanie kwestionuje światopogląd tej osoby, więc ona kwestionuje Twoje zachowanie. To bardzo ludzkie.

 

Może mówi tak dlatego, że naprawdę jej się w głowie nie mieści, że jeżdżąc na wózku można pofarbować sobie włosy (różne ludzie mają zahamowania: ja kiedyś byłam podskórnie przekonana, że nie wypada mi normalnie pójść do restauracji, a z kolei ktoś mi dziękował, jak mnie zobaczył jako prelegentkę na konferencji naukowej). Może dlatego, że Ci zazdrości. Może dlatego, że ją wkurza Twoje „naiwne” staranie się o rzeczy, które w Twojej sytuacji „nie mają sensu”, a może chce Ci oszczędzić zmarnowanego wysiłku, bo „i tak nic z tego nie będzie”. Są różne opcje.

 

Tak sobie długo-myślę. :)


  • 2

boginka (rzecz. mit.) – duch opiekuńczy lub wiedźma; jakże to ludzkie. :)


#15 Gość_michalina_*

Gość_michalina_*
  • Gość

Napisano 15 lipiec 2017 - 16:16

Odnoszę wrażenie, że zupełnie inaczej definiujemy pojęcie - infantylizm.

To co opisuje @Paula i @Boginka to raczej można określić mianem - Wieczna dziewczynka i Piotruś Pan.

 

Jednak infantylizm to:

 

Ludzi z taką osobowością cechuje:
infantylizm (dziecinność), dążenie do natychmiastowego uzyskania przyjemności,
przewaga emocjonalnych aspektów przeżywania i poczucie uprawnienia do ich otwartego wyrażania,
skłonność do fantazjowania,
brak kontroli nad sobą i poczucia odpowiedzialności za siebie.
Osobowość niedojrzałą cechują zachowania, jakich już nie oczekujemy ze względu na wiek biologiczny, są to zachowania charakterystyczne dla wcześniejszego wieku. U osób niedojrzałych badanie EEG często ujawnia istnienie jakichś zaburzeń w czynności bioelektrycznej mózgu.

 

Terapia lecznicza:

 

Podstawową metodą leczenia zaburzeń osobowości jest psychoterapia grupowa i indywidualna, której efektywność ocenia się na około 40 – 64 %. Za najbardziej odpowiednią formę oddziaływań psychoterapeutycznych, bez względu na kierunek teoretyczny, uważa się tzw. psychoterapię . Psychoterapia jest jedyną przyczynową metodą leczenia. Powinna być wspomagana terapią rodzin lub małżeńską. Pozytywne rezultaty leczenia zależą głównie od dwóch zasadniczych elementów: klinicznej postaci zaburzeń osobowości oraz stopnia trwałości zaburzonych cech osobowościowych, tzn. czy ustępują wraz z wiekiem i doświadczeniem, czy też utrzymują się aż do wieku dorosłego.
Często zdarza się, że pacjenci z zaburzeniami osobowości są leczeni farmakologicznie, podobnie jak chorzy cierpiący na nerwicę. Przy niektórych zaburzeniach osobowości podawane są leki przeciwlękowe, uspokajające i obniżające napięcie, leki psychotropowe.

                                                       

 

 * Syndrom Piotrusia Pana - Piotruś Pan wciąż "trzyma się" dziecięcej, a mówiąc dokładnej, chłopięcej fazy rozwoju. W fizycznym ciele mężczyzny mieszka chłopięcy duch.

Jego żeńska kopia. Ale to dobra formuła na okres, kiedy można się cieszyć życiem, młodością, seksem i wolnością. Kiedy przychodzą obowiązki i trzeba dokonać podziału zadań, dochodzi do konfliktu, ani jedno, ani drugie nie chce pierwsze wydorośleć. Nie chce zapłacić ceny za utratę młodości.

W chwili zauroczenia kobieta wierzy czarusiowi, który sieje dookoła optymizm. Wieczny chłopiec tak jak wieczna dziewczynka unika dobrowolnego poddania się obowiązkom.

 

   **Zenon Waldemar Dudek - Specjalista psychiatra, posiada wieloletnie doświadczenie kliniczne w dziedzinie terapii nerwic, depresji, psychoz i uzależnień ( Instytut Psychiatrii i Neurologii, Mazowieckie Centrum Neuropsychiatrii i Rehabilitacji w Zagórzu).

 

Tak więc o jakiej infantylności dyskutujemy?


  • 0

#16 kaska_zaborze

kaska_zaborze

    Narrator

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPipPipPip
  • 1412 postów
  • Skąd:z wnętrza.

Napisano 16 lipiec 2017 - 11:06

Wieczny chłopiec, tak jak wieczna dziewczynka, unika dobrowolnego poddania się obowiązkom.


I to jest sedno i o tym właśnie pisała Boginka.
Nieumiejętność brania odpowiedzialności za własne życie i czyny, bo to nie infantylnicy źle kierują swoim życiem, to inni mają żyć według ich wzorca i schematu.
Nieumiejętność patrzenia w przyszłość, ani układania jej, a jeśli sama nie ułoży się różowo [sic!], winny jest temu świat, kraj, określona grupa społeczna tylko nie oni.
Michalina, skoro już sprowadzasz infantylność do leczenia, to moim zdaniem nie jest uleczalna, bo tak jak pisała Boginka, zawsze się znajdzie powód i określona grupa społeczna winna całemu złu świata.

Użytkownik kuba edytował ten post 16 lipiec 2017 - 17:03
poprawa interpunkcji - dodanie odstępów

  • 1
Wciąż ma się mało lat a już się tyle przeżyło.Powoli dogasa blask tych co już nie wrócą dni.
Piotr Bukartyk.

#17 Boginka

Boginka

    Sufler

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPip
  • 375 postów
  • Skąd:Warszawa

Napisano 16 lipiec 2017 - 15:46

Tak więc o jakiej infantylności dyskutujemy?

 
Infantylizmów medycznych też jest, o ile dobrze kojarzę, więcej niż jeden – jest na przykład coś takiego, jak infantylizm związany z niedoborem hormonów płciowych w organizmie.
 
Na potrzeby tego wątku zakładam, że Paulli nie chodziło o jednostkę chorobową (endokrynologiczną czy np. poważne zaburzenie osobowości) albo o termin specjalistyczny. Tylko po prostu użyła innego słowa na niedojrzałe („dziecinne”) zachowania niebędące jednostką chorobową.
 
Jest to zresztą okej również językowo – Słownik Języka Polskiego dopuszcza i specjalistyczne znaczenie słowa „infantylny” (odnoszące się do poważnych zaburzeń: czy to psychicznych, czy endokrynologicznych), i znaczenie potoczne, w którym „infantylny” jest bliskoznaczny z „dziecinny”, ale także „nieodpowiedzialny”.
  • 1

boginka (rzecz. mit.) – duch opiekuńczy lub wiedźma; jakże to ludzkie. :)


#18 otik

otik

    Podpowiadacz

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPip
  • 167 postów
  • Skąd:pyrlandia

Napisano 29 lipiec 2017 - 12:27

Uważam, że infantylność jest obecna u każdego czy to ON czy sprawny. . Czy nigdy Wam (nie w okresie dzieciństwa) nie zdarzyło się postąpić w jakieś dziedzinie życia infantylnie? Czy zwróciliście na to uwagę? Zdaliście sobie z tego sprawę? Kiedy człowiek to zauważa i robi coś z tym to jest odpowiedzialność za słowa i czyny(dorosłe podejście do zagadnienia) . Natomiast jeśli tego nie widzi lub widzi , ale nic w tej kwestii nie robi to zawsze w tej sferze będzie infantylny. Człowiekiem  infantylnym ja określiłabym dopiero kogoś kto jest taki w wielu sferach  swego życia. U podstawy infantylności leży wiele czynników, które mają na to większy lub mniejszy wpływ. Nie odważyłabym się określić tym mianem jakieś grupy bo od każdej reguły są wyjątki.

 

Ciekawy temat i dyskusja :)


  • 1

#19 Paulla

Paulla

    Gawędziarz

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPipPip
  • 897 postów
  • Skąd:Gniezno

Napisano 13 sierpień 2017 - 19:49

 
Infantylizmów medycznych też jest, o ile dobrze kojarzę, więcej niż jeden – jest na przykład coś takiego, jak infantylizm związany z niedoborem hormonów płciowych w organizmie.
 
Na potrzeby tego wątku zakładam, że Paulli nie chodziło o jednostkę chorobową (endokrynologiczną czy np. poważne zaburzenie osobowości) albo o termin specjalistyczny. Tylko po prostu użyła innego słowa na niedojrzałe („dziecinne”) zachowania niebędące jednostką chorobową.
 
Jest to zresztą okej również językowo – Słownik Języka Polskiego dopuszcza i specjalistyczne znaczenie słowa „infantylny” (odnoszące się do poważnych zaburzeń: czy to psychicznych, czy endokrynologicznych), i znaczenie potoczne, w którym „infantylny” jest bliskoznaczny z „dziecinny”, ale także „nieodpowiedzialny”.

Brawo! Dzięki za wypowiedź. Dokładnie o dziecinność mi bangla, a porównując to z innymi schorzeniami MPD wypada najsłabiej. Pomijam terminologię medyczną.


Użytkownik Paulla edytował ten post 13 sierpień 2017 - 19:51

  • 0
"Wszystkie niejasne pojęcia muszą upaść nim uczeń może nazwać siebie mistrzem..." Bruce Lee
"Trzeba mieć niemało odwagi, aby się ukazać takim jakim się jest naprawdę." Søren Aabye Kierkegaard


Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych