Witam.
W zeszłym roku we wrześniu namówiłem moją mamę - osobę w znacznym stopniu nie pełnosprawną (wiszące biodra), niezdolną do samodzielnej egzystencji, by napisała wniosek o rentę socjalną. Z tego co wyczytałem, taka renta należy się jej jak przysłowiowemu psu buda. Jest niepełnosprawna od wielu lat, niezdolna do samodzielnej egzystencji od zdaje się 10 lat, a jej uszkodzenie stawów biodrowych jest wrodzone (czyli powstało przed ukończeniem 18 roku życia). Napisaliśmy więc ten wniosek, mam załatwiła sobie od lekarza pierwszego kontaktu zaświadczenie o stanie potrzebne do złożenia wniosku. Oprócz tego kserokopie zaświadczeń lekarskich, informacji ze szpitala, orzeczeń ZUS od lat 60-tych ub. w. Po jakimś czasie mam otrzymała informację z ZUSu od wyznaczonym terminie komisji lekarskiej, oczywiście trzeba było jechać 50 km w jedną stronę. Akurat na ten wyznaczony dzień nie było możliwości aby ktoś ją tam zawiózł, więc napisaliśmy prośbę do ZUSu aby komisja odbyła się u mamy w domu ze względu na brak możliwości przyjazdu (potwierdzone przez lekarza pierwszego kontaktu). Komisja po jakimś czasie się zjawiła (notabene lekarz który już od dawna powinien wypoczywać na zasłużonej emeryturze). Pan lekarz orzecznik zbadał mamę, nawet nie spojrzał na dokumentację lekarską i pojechał. Po jakimś czasie przyszło pismo z orzeczeniem, że mama RZECZYWIŚCIE jest niepełnosprawna w stopniu znacznym. Napisał również, że niepełnosprawność ta powstała 5.09.2013!!!!! (to jest data ostatniego zaświadczenia lekarskiego od lekarza pierwszego kontaktu). W związku z tym, że mama doszła do wniosku że i tak od ZUSu nic nie dostanie, więc zignorowała to pismo i nic mi o tym nie powiedziała. Po jakimś czasie przyszło do mamy pismo z ZUSu o odmowie przyznania renty socjalnej ze względu na to, że wg pana lekarza orzecznika niepełnosprawność nie powstała przed 18 rokiem życia, więc mama nie ma prawa do renty.
Napisałem odwołanie od decyzji, zaznaczając, że lekarz mając do wglądu dokumentację napisał stan niezgodny z rzeczywistością. Niestety w pouczeniu, które otrzymaliśmy od sądu są takie zapisy, że moim zdaniem sprawa jest przegrana (chodzi o to, że mama nie odwołała się od decyzji komisji lekarskiej więc teraz nie ma prawa powoływać się na błędy (to samo zresztą jest w piśmie ZUS-u do sądu, które otrzymaliśmy jako odpis).
Czy ktoś z Państwa spotkał się może z takim działaniem ZUS-u? Jak z tego wybrnąć? Mama nie chce się z nimi więcej użerać, boi się, że zostanie obciążona kosztami sądowymi? Czy warto walczyć teraz w sądzie, czy może odpuścić sobie i napisać nowy wniosek o rentę socjalną? Czy jest jakiś karencji? Czy nowy wniosek można złożyć przed zakończeniem sprawy w sądzie? Wiem, że mama nie dopełniła obowiązku odwołania, ale jest to osoba starsza i nie zna się na tym...
Proszę o pomoc.
pozdrawiam
Krystian Borzestowski